czwartek, 17 lipca 2014

Zawody Forst 04.05.2014r.

Będzie relacja zdjęciowa ze skromnym komentarzem ;)



Jak widać jest to stadion "rowerowo-jeździecki", na zewnętrznej ścieżce jest betonowa (?) droga do zawodów rowerowych.

Przyjechaliśmy w czasie trwania konkursu. W przerwie była niecodzienna prezentacja dzieci na kucach. Były one prowadzone w ręku w stępie i w kłusie.


A ten koń i pan (prowadzący) odwiedzali zawody w Polsce (ja widziałam ich w Pietrzykowie), przy okazji ten właśnie chłopczyk wygrał tą "prezentację"


Zawsze lubiłam oglądać dzieci na kucach :)




Tu taka mała refleksja. Wszystko było po niemiecku, więc niewiele rozumiałam (mimo, że od dwóch lat uczę się tego języka), ale dzieci były żywo dopingowane, a na końcu hojnie obdarowane. Z tego co zrozumiałam nagradzana była prezencja, a jury była publiczność. To znaczy, im więcej oklasków, tym lepiej. Z jednej strony aż się cisną na usta stwierdzenia, że przecież tak na prawdę to one nie robią zbyt dużo i nie pokazują niczego szczególnego (nawet nie kierują samodzielnie koniem) a dostają takie oklaski i nagrody. Ale tu właśnie widać różnicę między Polską a zachodem. U nas nie ma takich imprez, mało kto przywiązuje wagę do wychowania młodych "zawodników" z motywacją i tego rodzaju doświadczeniami. Ciężko stwierdzić, czy to dla nich dobrze, czy nie, ale na pewno nikomu nie dzieje się krzywda. Żeby tylko potem te dzieci wiedziały, że żeby osiągnąć sukces nie wystarczy mieć bogatych rodziców i dużą obstawę (podejrzewam, że ktoś za dziecko koniki ubierał, przecież te dzieci są malutkie), a na wszystko trzeba sobie zapracować.

Był też powóz zaprzężony w dwa piękne izabelowate ziomnioki, wiozący organizatorów.

 A potem rozpoczął się kolejny konkurs.

Były to zawody Niemiecko-Polsko-Szwedzkie, toteż na parkurze znajdowały się przeszkody w barwach narodowych.

Niemiecka.

Szwedzka.
Polska.










Z tego co pamiętam Mściwoj Kiecoń dotarł do ostatniego konkursu na dwóch koniach, Urbane i Celana Z. Nie pamiętam dokładnie wyniku, ale z jednym z koni był w pierwszej piątce (boajże trzeci)

Przy okazji powiem jeszcze, że na tych zawodach było bardzo dużo ludzi, z zaangażowaniem uczestniczącej publiczności. Zawodnik był nagradzany oklaskami nie tylko po ukończeniu przejazdu, ale też czasem po szczególnie trudnych przeszkodach. Jak pewnie wiadomo u nas tego nie ma, albo występuje rzadko. Między innymi dzięki temu takie zawody ogląda się chętniej i na pewno skorzystam z okazji oglądania ich w przyszłym roku, albo nawet wcześniej, jeśli będą :)


2 komentarze:

  1. Super. Zazdoszczę Ci, że byłaś na takiej imprezie ;) Sama bym pojechała ;)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie : http://szatynkowadolina.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaa pierdzieleeeee też chciałabym tam być, na pociechę byłam na zawodach 20 lipca, ale to były w powożeniu (wolę skoki, ale zawsze coś)

    OdpowiedzUsuń