środa, 19 listopada 2014

Jesienna melancholia.

Leżę sobie właśnie przeziębiona, dookoła mnie komary, a za oknem szaro, więc pomyślałam, że to dobra pora, żeby coś napisać.
Szkoła nieźle daje mi w kość. Ogrom sprawdzianów i kartkówek, ale i ogrom godzin. Jedynie w piątek mam 7 lekcji, w poniedziałek 9, a przez resztę dni po 8. I oni jeszcze oczekują, że będziemy się uczyć w domu? 
Poza tym pogoda też daje się we znaki, jest zimno, ciemno, co działa negatywnie na moją psychikę i zdrowie.
Ale mniejsza o ty, w końcu ten blog jest o czymś innym. 
Od powrotu z hubertusa nie działo się u nas zbyt wiele spektakularnych rzeczy, ale jednak coś tam się działo.

W październiku jeszcze było pięknie. Którejś niedzieli skorzystaliśmy z pięknej pogody i wybraliśmy się na rowerowo-konny teren.