czwartek, 19 maja 2016

Latamy na golasa :)

No, może nie zupełnie, ale do całkowitej "gołości" pozostało nam w niektórych przypadkach zdjąć jedynie cordeo. Pomijając oczywiście mnie, bo ja się rozbierać nie zamierzam ;) 



Tytuł powinien raczej brzmieć: "W drodze do gołości", albo coś w tym stylu, ponieważ w takiej drodze właśnie się znajdujemy. Zdaje mi się, że już niewiele dzieli nas od dnia, kiedy będę mogła komunikować się z Kropą z grzbietu bez użycia jakiegokolwiek sprzętu.


Pierwszy raz bez ogłowia jeździłam na Kropie we wrześniu ubiegłego roku. Zaczęłam jazdę na ogłowiu, z myślą, że wcale nie muszę go ściągać. Posprawdzałam reakcje na pomoce, nadając kierunek łydkami i dosiadem, robiąc wolty, zwalniając. Szło dobrze, więc zdecydowałam się zdjąć ogłowie. Powtórzyłam ćwiczenia w stępie i powoli robiłam coraz więcej. Efekty widać na poniższym filmiku:


Po raz drugi "ogołociłam" Kropę miesiąc później. Tym razem prawie zupełnie. Początkowo również jeździłam w sprzęcie i zdejmowałam go stopniowo. Była to dla mnie przełomowa chwila, spełniło się jedno z moich marzeń. Było to szczególnie ważne dlatego, że przeżywałam akurat ciężkie chwile, próbując zaaklimatyzować się w nowej szkole i mieście. Chociaż we współpracy z Kropą dobrze się układało, dawało mi to siłę. 


Od tamtego czasu, do marca tego roku nie próbowałam więcej takiej jazdy. Sytuacja zmieniła się, kiedy to na urodziny dostałam chyba najlepszy, a na pewno najbardziej praktyczny prezent, jak do tej pory, czyli pad do jazdy na oklep. 


Chwila... pad do jazdy na oklep? Przecież to samo sobie zaprzecza... Jenak tak to właśnie wygląda. No bo na oklep, to niby oznacza "na gołym grzbiecie", bareback po anglijsku. I to właśnie od zlepki "bareback pad" pochodzi polska nazwa. I jakby tak pomyśleć, jak by to się miało nazywać? Nie posiada terlicy ani łęku. Strzemion niby też nie, chociaż widywałam wersje ze strzemionami.

www.saddleonline.com

Nazwa się przyjęła i funkcjonuje w jeździeckim żargonie. Pady zdecydowanie bardziej popularne są na zachodzie, gdzie często możemy kupić je w sklepach jeździeckich. Na przykład te są moim zdaniem świetne, czytałam o nich dobre opinie: 

www.leckerli-fabrik.de

Na polskim rynku jednak nie ma obecnie zbyt dużego wyboru i szczerze mówiąc nie znalazłam odpowiadającego mi produktu. 
W związku z tym, że dzielę się z moją mamą wszystkimi jeździeckimi pragnieniami, wspomniałam jej kiedyż, że bardzo chciałabym takie "coś". No i niespodzianka, dostałam własny padzik na urodziny. Nie widziałam o jego powstawaniu, został dla mnie zrobiony na zamówienie mamy. Jestem ogromnie wdzięczna twórczyni, bo oprócz wszystkich wartości funkcjonalnych, pad jest też po prostu piękny. można do niego podczepić normalny popręg, ma też kółeczka na ewentualny napierśnik i boczne np. na sakwy. Wewnętrzną tybinkę pokrywa materiał a la krokodyla skóra, siedzenie od tyłu podtrzymuje pokryta antypoślizgowym zamszem wstawka. Cała powierzchnia padu jest antypoślizgowa, świetnie trzyma. Od spodu mamy miękkie sztuczne futerko. No i jeszcze jest awaryjna rączka, chociaż nie zdarzyło mi się do tej pory z niej skorzystać :)


No i tak się wozimy, i na oklep, i nie na oklep. Dla Kropy jednak korzystniej wypada fakt, że nie obijam się jej co chwila o grzbiet (albo chociaż nie w takim stopniu, jak bez niego).
A sama jazda "nie w siodle", wiadomo, wpływa korzystnie na równowagę jeźdźca w siodle. Dlatego uważam, że jest warta wplatania jej co jakiś czas do treningu. 

No więc w tymże marcu jeździłam w padzie po raz pierwszy. 



Wideorelacja znajduje się również w tym filmiku: 



A po raz drugi dwa tygodnie temu. Tego dnia Kropa była dość pobudzona, ciężej było mi ją momentami ogarnąć. Ale przydało się to przy drągach i skokach, do końca jazdy miała siłę i świeżość, choć przy tym była sterowna i skupiona. 

I zakończę kompletną wideorelacją. Zdecydowałam się spróbować skoczyć na niej coś, cokolwiek. Nie dużo, ale zawsze, nowe doświadczenie na koncie. Zaskoczył mnie fakt, że sam skok był dość łatwy do wysiedzenia (aj, już mi się należy plask po łapach, przecież skoków się nie wysiaduje), a właściwie do podążenia za ruchem, chociaż samo zachowanie postawy skokowej bez ułatwiającego tego siodła nie jest łatwe. Tym bardziej chylę czoła przed takimi mistrzyniami w tej dziedzinie jak Alycia Burton, czy Ally Wilson (EquiiAlly).
No i moje próby przetrwania, z których jestem zadowolona :)


Do następnego!

PS. Trwają pracę nad układem graficznym bloga. To tak dumnie brzmi, a w rzeczywistości toczę nierówną walkę z niezaawansowanymi ustawieniami i zdaję się przegrywać...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz