piątek, 6 maja 2016

Kupiłyśmy aparat...

Ale halo halo, 3 miesiące temu. Jednak radość z zakupu trwa dalej...
Nie będę pisać o nim czysto merytorycznie, bo ani to nie jest blog o aparatach, ani ja się na tym na tyle nie znam. Chciałabym napisać o tym, jaką rolę sprzęt fotograficzny pełni w jeździeckim rozwoju.



Prowadzenie regularnej wideo lub foto relacji ze swoich poczynań jeździeckich daje nam możliwość zauważenia postępu, ale też błędów, które popełniamy. Ja miałam szczęście być nagrywaną od pierwszej jazdy, aż do teraz. 


Na Jardzie, na jednej z pierwszych jazd bez lonży


Oprócz progresu jeźdźca, można też doskonale obserwować rozwój konia. Oto Kropeczka w dniu, kiedy ją kupiliśmy:


A tak wygląda teraz:


Jest jeszcze trochę do zrobienia z sylwetką, ale jest o niebo lepiej :) 


Zdjęcia można zrobić obecnie prawie każdym telefonem i jest to dobra opcja, bo często najszybciej dostępna i najłatwiejsza w przenoszeniu. Najnowsze telefony mają dobre aparaty, którymi da się zrobić dość dokładne zdjęcia i filmy. Jednak na dalszą metę warto moim zdaniem zainwestować w porządny aparat.
Nasz poprzedni aparat wytrzymał z nami jakieś 5, 7 lat? W zeszłym roku zaczął niedomagać i na Cavaliadę musieliśmy już pożyczać sprzęt. W lutym tego roku zapadła decyzja o kupnie lustrzanki. 
Aparaty to hobby głównie mojej mamy. Ja też lubię cykać zdjęcia i kręcić filmy, ale nie rajcuje mnie czytanie o nich i uczenie się. Ot taki mam nietechniczny umysł. 
Po długich przemyśleniach i poszukiwaniach, kupiłyśmy Nikona D3300. Nie jest to aparat najwyższej klasy, ale na pierwszą lustrzankę się nadaje. Już wiemy, że obecny obiektyw nam nie wystarcza (chociażby siedząc w moim ulubionym miejscu w Drzonkowie, widzę w okienku jedynie najbliższą przeszkodę), więc planujemy dokupić co nieco. Ale na obecną chwilę jestem bardzo zadowolona ze zdjęć i filmów jakie robi, nawet jeśli my nie do końca umiemy je robić ;)

  



No a sam Nikuś prezentuje się tak:




Dobra, kończę te wypociny :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz