niedziela, 17 sierpnia 2014

Dzieje się.- AKTUALIZACJA 23.08

Powstaje właśnie seria postów, od treningów przez zawody do Orszaku Ślubnego... uzbrojcie się w cierpliwość ;)

Najpierw opowiem trochę o tym co się działo po moim powrocie od babci, czyli po jedno-tygodniowej przerwie Kropki w jeździe.



Zaczęło się ciekawie, ale nie aż tak źle jak myślałam. Było całkiem ok, kucyk był szczerze zadowolony z jazdy, a szczególnie z galopu :P Nie brakowało dzikich baranków i wydurniania się.


W późniejszych dniach też jeździłyśmy, a nawet pierwszy raz od miesiąca jeździłyśmy drągi i skakałyśmy. 




Zakończyło się bez wyłamań i było całkiem nieźle.
Kiedy indziej pracowałyśmy na gumowym czambonie. Pomógł trochę z ustawieniem głowy, która bez niego lata na wszystkie strony (robi tak też na katarze i bez kontaktu).




Któregoś z następnych dni poskakałyśmy. 
Szalone 85cm, bez żadnego problemu :D Ale zadowolona byłam.



My z przeszkodą ;) 




W związku z tym... niewykluczone (a nawet prawdopodobne), że za równo tydzień pojedziemy nasze pierwsze LL :)
Edit: Zawody przeniesione na wrzesień.

Wniosek z tego wszystkiego taki, że Kropka, aby dać z siebie wszystko i zachowywać się dobrze, potrzebuje odpoczynku i spokojnych warunków "mieszkaniowych" jakie ma mieszkając u mnie. Pastwisko do woli, ograniczenie paszy treściwej więc nie odbija jej szajba od owsa, pasza objętościowa do woli, duży boks s oknem, świeżą ściółką, lizawką, brak czynników stresujących... staramy się dawać jej wszystko, co możemy dać. 
To jeszcze może wtrącę tu moją jeżdżącą od niedawna mamę i mam nadzieję, że nic mi za to nie zrobi :P



Na dniach powstał jeszcze długo wyczekiwany film o KJ Pałac Brody (druga edycja).


Odchodząc nieco od tematu, przez dwa dni miałam okazję jeździć pewnego konia z Brodów, Hela.
Hel był kiedyś normalnym, młodym małopolakiem. Był wrażliwy, ale pracował normalnie pod bardziej doświadczonymi jeźdźcami. Nawet ja miałam okazję na nim jeździć, a nawet byłam pierwszym jeźdźcem, który z niego spadł :P Ale pracowało mi się z nim bardzo przyjemnie. Jakoś ponad rok temu, kiedy jeszcze była poprzednia instruktorka, obecny stajenny złamał nogę i na jego miejsce przyszedł inny człowiek... rzeźnik. Nie wiem czy zatrudniony świadomie, czy nie, być może kierownictwo pałacu wtedy nie przejmowało się takimi rzeczami z braku wiedzy. 
W każdym razie był brutalny wobec koni, niektóre zaczęły łykać, większość "zdziadziała" i była płochliwa, ale najbardziej przeżył to Hel.
Nie dało się do niego podejść, nie mówiąc o jeździe. Jedyny, co go uspokajało był jego dawny przyjaciel, Hematyt, który stał w boksie obok. Z czasem dawał się wyczyścić i lonżować, ale dalej nikt na nim nie jeździł. 
Odkąd tej zimy zjawił się nowy trener, po jakimś czasie zaczął wsiadać na Hela, po czym przekazał go pod skrzydła Emilki, która zrobiła z niego prawdziwą gwiazdę. Obecnie Hel skacze na treningach przeszkody o wysokości 130cm, chodzi również zawody do L1. Dalej jest bardzo wrażliwy, boi się wielu rzeczy, ale zdecydowanie nastąpiła poprawa do tego stopnia, że sama mogłam na nim jeździć.






Ok, to zabieram się za następnego ;)

5 komentarzy:

  1. Też mam bardzo wrażliwego konia, a do tego po przejściach. Zazdroszczę dosiadu w galopie

    dreamstableschleich.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Podziwiam. :) i zapraszam
    http://mayahorse.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że podziwiać nie ma czego, a bloga chętnie obejrzę :)

      Usuń
  3. Uwielbiam twojego bloga i na pewno zostanę tu dłużej!
    Radzę dodać gadżet obserwatorzy :)
    http://horsesdreamteam.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! :)
      Bardzo chętnie bym dodała, jednak w posługiwaniu się blogspotem jestem jeszcze trochę nie pewna, spróbuję pokombinować ;)

      Usuń