Ostatnio nie wykazywałam się obecnością tutaj (od półtora roku tak właściwie), ale byłam obecna w innych miejscach w Internecie (fb, yt, ig). No i gdyby nie to, to pewnie nie pamiętałabym, co się zdarzyło w tym roku, a pewnie wiecie, jak wspomnienia są dla mnie ważne.
Od sierpnia 2017 (kiedy ostatni raz pisałam) zmieniło się wiele. Jesień '17 minęłam nam spokojnie i była obfita w pracę. Nowe przeszkody znacznie ułatwiły nam trening skokowe, ujeżdżeniowo też byliśmy w lepszej formie. No ale nadeszła zima, a ja byłam coraz bardziej przytłoczona zbliżającą się maturą. Chciałam uniknąć tego tematu, ale niestety się nie da. Egzamin rzucił jeden wielki cień na cały rok. Nie mówię tego, żeby straszyć przyszłych maturzystów, bo NAPRAWDĘ nie ma się czego bać, zdać nie jest tak ciężko, jeśli się troszkę powtórzyło. Najgorsza jest ta atmosfera budowana od pierwszej liceum/technikum, a czasem nawet wcześniej. Czujesz się tak, jakby po maturze nic nie było. Ale suprise, suprise - po maturze jest jeszcze kawał życia...