wtorek, 15 sierpnia 2017

Spełnione marzenie - plac do jazdy

W życiu każdego posiadacza koni przychodzi taki czas, w którym orientuje się, jak ważnym elementem jest dobry plac do jazdy. Ja miałam szansę przekonywać się o tym codziennie jeżdżąc na łące, na której wiecznie były dziury, było za sucho, za mokro, za ślisko, za twardo... Czasami bardzo ciężko jest znaleźć dobry teren.


Co charakteryzuje dobry teren pod plac? Mówię tu o placu trawiastym, nas inne rodzaje podłoża nie interesowały z przyczyn głównie finansowych, ale też nie było ostatecznie konieczności decydowania się na cokolwiek innego niż trawa.
Z Kropką w zeszłym roku jeździłam po terenie, gdzie obecnie jest plac, jednak odległość od drogi trochę nas zniechęcała. W tym roku postanowiliśmy dać mu szansę i ogrodziliśmy go. 


Eureka! Plac leży wyżej, niż reszta łąk, podłoże jest lekko piaszczyste. Dzięki temu nigdy nie jest za mokro, ani za twardo. Naturalny drenaż sprawia, że dzień po deszczu mogę normalnie jeździć, nawet skakać. Dodatkowo podłoże jest sprężyste i konie naprawdę dobrze na nim pracują. 


Kiedy podłoże było już wybrane, mogliśmy je ogrodzić. Była wczesna jesień, więc bez koszenia widzieliśmy ukształtowanie terenu i bez problemy wybraliśmy najbardziej równy plac. Zdecydowaliśmy się na wymiary zbliżone do małego czworoboku, 20x40. Nasz jest o przynajmniej 5m dłuższy i szerszy. Rozstawiliśmy plastikowe słupki od pastucha (wys. 150cm, koszt jednego ok 5zł) i pociągnęliśmy dookoła jednorazowo taśmę od pastucha. Do samej jazdy nam wystarcza. 
Na wejściu kawałek taśmy zakończony pętelką. Narożne słupki warto dodatkowo podpiąć do ziemi na śledziach albo zastąpić wkopanymi słupkami drewnianymi (wypróbowany patent, polecam)


Zdecydowaliśmy się na takie wymiary trochę z potrzeby miejsca (tam było najrówniej), a trochę dlatego, że na takim placu dobrze się pracuje ujeżdżeniowo. Mogliśmy więc spokojnie rozmieścić literki. Tu też pocięliśmy koszty, po prostu wydrukowaliśmy literki na karkach, zapłaciliśmy za laminowanie i przykleiliśmy mocną taśmą do palików. Po prawie pół roku używania muszę stwierdzić, że przydają się do pracy stricte ujeżdżeniowej (a swego czasu ćwiczyliśmy program L1), ale też zwykłych ćwiczeń (wyznaczają miejsca do przejść, wolt, wężyków), a nawet skoków (na przeszkodę na przekątnej MXK najeżdżam od M).



Pozostaje kwestia wyposażenia placu. Nawet decydując się jedynie na pracę ujeżdżeniową możemy drągi i pachołki za pomocne. 
Tanią (ale niezwykle upierdliwą) alternatywę dla drągów stanowią opony. Można je pomalować i ustawiać z nich cavaletti lub przeszkody.

Na niskie wsparcie drągów i pachołki (czasami zaznaczam sobie nimi linię najazdu) idealnie nadają się nocniki (w Ikei są te zielone po 5zł), o których post pisałam wcześniej


Więcej o moim obecnym wyposażeniu napiszę w kolejnym poście.
Mieliśmy już pierwszą wizytację, odwiedziła nas grupa za Stajni Brody.



Plac dostał oficjalny chrzest i pękła maksymalna wysokość stojaków - 140cm. 


Następny post już wkrótce!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz