poniedziałek, 12 maja 2014

Wprowadzenie

Witam wszystkich na moim nowym blogu. Niektórzy być może znają mnie z http://cathsmodelhorses.blogspot.com/ , gdzie co jakiś czas przewijał się temat, który będzie głównym tematem tego bloga :) 
Jak to wszystko się zaczęło? Jeździć "na poważnie" zaczęłam w marcu 2012, a wszystkie konie na jakich miałam okazję od tej pory jeździć znajdują się w tym filmiku: 

14 października 2013 do naszego domu zawitała siwa klacz o imieniu Kropka. 







W skrócie (bo mamy znacznie więcej sprawdzonych informacji odkąd przyszedł paszport, czyli od stosunkowo niedawna), jeśli data z paszportu jest prawdziwa, to urodziła się ona 27.08.09, czyli ma "już" prawie 5 lat :) (link do bazy koni: http://www.bazakoni.pl/d-kropka-wykusz-didel )  Dodam, że w momencie kupna sprzedawca zapewniał, że ma 6... 
No i to nie koniec niewyjaśnionych sytuacji. Według sprzedawcy, klacz chodziła pod siodłem, jednak miała około 1,5 roku przerwy. Teraz już wiemy, że zajeżdżona chyba była, a przynajmniej przyzwyczajona do siodła i jeźdźca. Wdrażałam ją w pracę bardzo powoli, pracując tak, jakby była niezajeżdżona. Najpierw przyzwyczaiłam ją do wędzidła, potem do siodła, następnie przewiesiłam się przez nią, potem normalnie wsiadłam. Następnego dnia krótka stępowa jazda, jakiś czas później pierwszy kłus. Już wtedy była trudna i często nie rozumiałam jej zachowania (bywała wredna, próbowała kopać i gryźć). Desperacko potrzebowaliśmy specjalisty. Przez pierwsze 2 miesiące poczuliśmy jak to jest mieć konia w domu, opiekować się nim. Zdążyliśmy już przywyknąć do codziennych działań, ale praca z Kropką stanęła w miejscu (albo nawet się cofnęła..).
Filmik obrazujące te pierwsze 2 miesiące: 
(oczywiście znajdują się na nim same pozytywne momenty)


Poszukaliśmy specjalisty i... znaleźliśmy. Trafiliśmy perfekcyjnie. 
Następny post już niedługo!


3 komentarze:

  1. Kropka jest wspaniała. Wiem ile pracy trzeba włożyć w zajeżdżenie konia. Sama mam konie i wiem ile czasu trzeba im poświęcić. Pamiętam jak na komunie kupiłam sobie niespełna 3 letnią klacz rasy haflinger. Miałam tyle dobrze, że ja jej nie zajeżdżałam tylko moi rodzice. ( Jeszcze za mało umiałam). Teraz Amanda ma 7 lat i jest wspaniałym koniem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczna ta twoja kropka, ja mogę pomarzyć długo, długo o swoim koniu, no może kupię tak za 5 lat kiedy skończę osiemnaście...
    Bo rodziców to mało obchodzi, dziadków to tak trochę (ale oni są w mieście, przynajmniej wozili mnie do stadniny, ale od pewnego czasu jest zamknięta) , no a drudzy dziadkowie moją to też gdzieś ( mają gospodarstwo ale i tak za rok Mikołaj (wujek) kończy 18 więc ja już ich odwiedzać nie będę) no więc ja sobie poczekam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sandra,ja do czekania mam jakieś 10 latek,bo jeszcze na studia idę(hipologia i jeździectwo) i zajmie mi to z tego co pamiętam albo 3 lata,albo 3 semestry...Nie pamiętam.A jeszcze gdzie trzymać i jak zarobić?Dużo problemu dla mieszkańców miasta...

      Usuń